Sonntag, 5. Januar 2014


WYSPA JAWA


W ostatnim poście obiecałam, że na bieżąco będę wpisywała nowe posty z mojej wyprawy, niestety technika spłatała mi figla i ani tablet ani telefon nie chciały ze mną współpracować,  a ponieważ była to tak zwana wyprawa "backpackerska" to nie brałam ze sobą laptopa. Troszkę się obawiałam że mógłby mi zaginąć podczas podróży. Więc tym sposobem z miesięcznym opóźnieniem post o tym co zwiedziłam w ciągu ostatniego miesiąca.



Więc tak jak już wspomniałam chciałam uciec od zimy (chociaż jak do tej pory to się właściwie jeszcze w Polsce nie pokazała) no i wybrałam się gdzieś gdzie jest ciepło. Tak więc po kilkunastogodzinnym locie wylądowałam zmęczona ale też zadowolona w Indonezji. 

Indonezja jest wspaniałym i częściowo jeszcze nieodkrytym krajem wyspiarskim składającym się z 17 508 wysp, jest to również jeden z najbardziej sejsmicznych i wulkanicznych obszarów ziemi. Moja podróż rozpoczeła się na Jawie w Dżakarcie. Przyznać jednak muszę, że miasto mnie nie zachwyciło - jest to ogromna metropolia i nie mogłam się doczekać aż z niej wyjadę:)





Po Dżakarcie wybrałam się do Yogyakarty, aby stamtąd odwiedzić świątynie Borobudur oraz Prambanan. Yogyakarta była jednak nawet fajnym miasteczkiem i też warta odwiedzenia.

zdjęcia z salonu fryzjerskiego w Yogyakarcie


Pełen profesjonalizm:)


a może macie ochotę wybrać się na lokalny rynek na zakupy?


Dziewczynom udało się coś kupić




Odpoczynek po lub przed nowym klientem


tu już świątynia Borobudur








 i świątynia Prambanan







Kolejnym etapem podróży był wulkan Bromo, na który wybrałam się z przewodnikiem na wschód słońca.




Punkt widokowy z którego można podziwiać wschód słońca na tle wulkanu Bromo znajduje się na około 2500 m w dodatku trzeba tam być już o 04.00 rano - więc temperatura powietrza jak na Indonezje jest dosyć niska - było naprawdę chłodno (około 10 stopni C). Musiałam wstawić poniższe zdjęcie, chociaż nie wiem czy Czech którego tam poznałam byłby z tego zadowolony, ale był on jedyną osobą w krótkim rękawku i krótkich spodenkach i tym samym stanowił dodatkową atrakcję turystyczną poza wulkanem Bromo:)



Po punkcie widokowym, wybraliśmy się jeepami na sam wulkan.


na góre wulkanu można było dojść o własnych siłach lub skorzystać za małą opłatą z konika.




jak widać niektórzy lokalni mieszkańcy wybierali się na górę motorem :)




a tu składanie ofiary





Kolejna wyspa, którą odwiedziłam w następnym poście...





Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen